Jak do tej pory Lech Poznań przeprowadził siedem transferów. Część z nich była podyktowana potrzebą wzmocnień, a niektóre zostały przeprowadzone przez liczne kontuzje. Większość z ściągniętych zawodników już zagrało w nowych barwach i zaprezentowało się poznańskiej publiczności. Co mają wnieść do zespołu nowi zawodnicy, w jaki sposób grać i jak łatać dziury przy licznych absencjach?
Powrót wychowanków
Pierwszym letnim transferem, który przeprowadził Lech Poznań był Mateusz Skrzypczak, który został wykupiony za klauzulę odstępnego z Jagiellonii Białystok. Po zdobyciu mistrzostwa Polski i grze w europejskich pucharach wraca do macierzystego klubu. „Skrzypa” po powrocie wygrał rywalizację o miejsce w składzie z Alexem Douglasem i Bartoszem Salamonem. Tworzy on parę stoperów z Antonio Miliciem. Polak w grze trzyma się prawej strony bloku defensywnego. Często gra wyżej od partnera i bierze czynny udział w rozegraniu piłki. Nie zaznał w tym sezonie jednak smaku czystego konta. Nie jest on odpowiedzialny jedynie za grę obronną, ale jest też ważnym zawodnikiem przy stałych fragmentach gry. Dzięki swojemu wzrostowi i ciągowi na bramkę jest bardzo niewygodnym rywalem przy wrzutkach. Pokazał to w meczu z Lechią Gdańsk, gdy przy dobrym ustawieniu piłka odbiła mu się od pleców po strzale Filipa Jagiełły.

Drugim wzmocnieniem „Kolejorza” jest Robert Gumny, który wrócił po 5 latach, gdy wygasł jego kontrakt z Augsburgiem. Miał on zastąpić Rasmusa Carstensena, który zakończył wypożyczenie i teraz to Polak będzie rywalizował z Joelem Pereirą o miejsce w składzie. Już od początku jednak Gumny oraz Portugalczyk musieli grać na nie swojej pozycji, bowiem trener wystawiał ich na pozycji prawego skrzydłowego. Było widać, że nie wychodziło to na dobre dla żadnego z nich, tak jakby obaj sobie przeszkadzali. Również, gdy Gumny wychodził na swojej nominalnej pozycji nie pokazywał tego, czego można się było po nim spodziewać. Obrońca nabawił się kontuzji w meczu z Crveną Zvezdą i nie zagra przez okres od 4 do 6 tygodni.
Do klubu wrócił również Bartłomiej Barański, będący przez ostatnią rundę na wypożyczeniu w Ruchu Chorzów, z którego został wykupiony zimą. 18-latek na razie ma za sobą jedynie występ w rezerwach, gdyż ostatnio leczył kontuzję, której nabawił się podczas okresu przygotowawczego.
Wzmocnione boki
Od odejścia Pedro Rebocho Lech Poznań szukał odpowiedniego lewego obrońcy. Od tego czasu do klubu trafił tylko Elias Andersson, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i teraz jest na wylocie z klubu. Jak do tej pory na tej pozycji trener Lecha miał do dyspozycji jedynie Michała Gurgula, przez co epizody lewej stronie mieli Antonio Milić, Joel Pereira czy Rasmus Carstensen. Teraz po przyjściu do klubu Joao Moutinho sytuacja ta powinna się diametralnie zmienić. Portugalczyk wygryzł Gurgula i raczej zostanie w składzie na stałe. Były zawodnik Jagiellonii idealnie wpasował się do gry w Lechu. Tak samo jak Michał Gurgul przy budowie akcji zamienia się w pół-lewego stopera, chociaż w odróżnieniu od 19-latka częściej zapędza się pod pole karne rywali. Świetnie to podłączanie się było widać w spotkaniu z Crveną Zvezdą, gdy dośrodkował piłkę do Ishaka przy bramce na 1:1.
Długotrwała obserwacja
Skrzydła też wymagały wzmocnień, zwłaszcza przy kontuzjach Walemarka i Hakansa. Do klubu z Arisu Limassol na zasadzie transferu definitywnego trafił Leo Bengtsson. Skrzydłowy wyróżniający się dynamiką i śmiałymi próbami dryblingu już od początku swojej przygody w Polsce pokazuje, że pieniądze na niego wydane nie poszły na marne. Jest mniej chaotycznym zawodnikiem od Daniela Hakansa, którego zastępuję. Ciekawostką jest, że klub monitorował jego sytuację już w 2021 roku, ale zamiast Szweda do Poznania trafił Kristoffer Velde.
𝐏𝐄𝐑𝐄𝐈𝐑𝐀 ➡️ 𝐁𝐄𝐍𝐆𝐓𝐒𝐒𝐎𝐍 ➡️ 𝐆𝐎𝐋! ⚽
Lech prowadzi z Górnikiem Zabrze!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT3 i serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/B3D0dLWvMY
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 2, 2025
Kolejny zawodnik, który ma wzmocnić boczne strefy boiska jest Luis Palma z Celticu Glasgow. Do Poznania trafił na wypożyczenie, ale jeśli „Kolejorz” będzie chciał kontynuować z nim współpracę, będzie musiał wydać ponad 4 miliony euro. Chociaż został ściągnięty do gry na skrzydle to szkoleniowiec Lecha bardziej widzi w nim ofensywnego pomocnika. Od razu w oczy rzuca się nienaganna technika Honduranina. Zaskoczeniem może być fakt, ile zawodnik pracuje w pressingu i biega po boisku. Nie jest najszybszym zawodnikiem, za to nawet w końcówce spotkania potrafi wykonywać długie sprinty.
Nowy środek
Zmiany miały też miejsce w środku pola. W miejsce Afonso Sousy, który odszedł do Samsunsporu, do klubu z Lecce trafił Pablo Rodriguez. Młody Hiszpan ostatni sezon spędził na zapleczu La Liga, gdzie w barwach Racingu Santander strzelił 7 bramek i zanotował 3 asysty. Jak na razie jego pierwsze występy trzeba uznać jako falstart, gdyż w swoich występach pokazywał, głównie agresywną grę. Jego wejście do zespołu przypomina trochę początki Afonso Sousy.
Drugim transferem pomocnika jest wypożyczenie Timothy’ego Oumy ze Slavii Praga. I tu raczej nie można powiedzieć za dużo dobrego o tym transferze. Po jego debiucie w meczu z Breidablikiem kibice dziwili się, dlaczego taki zawodnik trafił na wypożyczenie do ekstraklasy. Już w kolejnym meczu doszło do szybkiej weryfikacji i po 30 minutach spotkania z Lechią Gdańsk zszedł z boiska, gdyż groziła mu czerwona kartka. W każdym spotkaniu pomocnikowi zdarza się kilkukrotnie ślizgać na murawie i nie wiadomo, z czego to dokładnie wynika. Zawodnik wydaje się nie być przyzwyczajony do presji rywala i przy takim obrocie spraw panicznie szuka oddania piłki, przez co często gra niedokładnie.
Kontuzje i potrzeby Lecha
W Lechu Poznań nastąpiła plaga kontuzji wśród zawodników. W ostatnim spotkaniu dla szkoleniowca niedostępni byli: Alex Douglas, Radosław Murawski, Filip Jagiełło, Afonso Sousa, Patrick Walemark, Ali Gholizadeh i Daniel Hakans. Po meczu w Serbii do tej grupy dołączył też Robert Gumny. Afonso Sousa już oficjalnie pożegnał się z klubem, a Murawski, Walemark, Gholizadeh i Hakans nie będą do gry jeszcze przez kilka miesięcy. Przez taki obrót spraw w klubie szukają kolejnych zawodników, którzy mogą zastąpić nieobecnych. Głównie chodzi o skrzydłowych.
Cały czas głośno jest o potrzebie ściągnięcia napastnika. W klubie są Filip Szymczak i Bryan Fiabema, którzy jednak nie są docelowymi zastępcami Ishaka. Ściągnięty ma być zawodnik, który jak równy z równym będzie konkurować z Szwedem. W rezerwach formą błyszczy Kamil Jakóbczyk, który w 3 meczach strzelił już 5 bramek. Może to on będzie zawodnikiem, który przy potrzebie nowej „dziewiątki” zostanie włączony do pierwszej drużyny.
Lecha czekają teraz kluczowe tygodnie, które mogą mieć znaczenie już do końca sezonu. Po kilku nieudanych meczach w lidze sytuacja również może się skomplikować. Od dwumeczu z Genkiem zależy, w których europejskich rozgrywkach poznański klub będzie grać. Bez kluczowych piłkarz może być to piekielnie trudne pytanie. Zobaczymy czy nowi zawodnicy pomogą i Lech Poznań przejdzie przez ten okres suchą stopą.